Broń raz do roku sama strzela…
W dniu 13 listopada miał miejsce tragiczny wypadek podczas polowania zbiorowego. Jeden myśliwy został postrzelony w głowę i zmarł w szpitalu. Nie mam zamiaru wcielać się w rolę prokuratora, ani stawiać się w roli mędrca rozkładając ten przypadek na czynniki pierwsze. Nie wróci to życia myśliwemu, ani nie pomoże dojść do siebie sprawcy wypadku, tak więc pozostała jedynie modlitwa. Choć zawsze powtarzałem, że do wypadków na polowaniach dochodzi niezwykle rzadko, to jednak jestem daleki od twierdzenia, że mamy świetne przepisy w zakresie bezpieczeństwa. Teoretycznie poza rykoszetem każdemu niefortunnemu zdarzeniu można przypisać złamany przepis prawa. Popełnienie błędu podczas używania broni jest statystycznym, tysięcznym ułamkiem jaki potrafi wystąpić nawet w elitarnych jednostkach specjalnych. Tam jednak z reguły nie kończy się śmiercią, a istotną rolę odgrywają szkolenia i obycie z bronią nabywane w ramach częstych treningów. Zapomnijmy raczej, że jakikolwiek myśliwy będzie wystrzeliwał kilka razy w tygodniu wszystkie konkurencje sześcioboju myśliwskiego. Nie łudźmy się również, że obowiązkowe szkolenie raz do roku uczyni z myśliwego snajpera. Nawet jeśli ktokolwiek rozporządzeniem zmusi myśliwych do częstszych treningów, to i tak wiele się nie zmieni, chociaż nie zaszkodzi. Nie zapominajmy jednak, że strzelnic myśliwskich nie przybywa, a z dostępnością ich w czasie pandemii bywa różnie. Kluczowe więc mają znaczenie szkolenia dla nowo wstępujących.
Czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał
Rutyna potrafi zgubić każdego. Podobno broń raz do roku sama strzela, jednak dziwnym zbiegiem okoliczności zawsze w czyichś rękach. Jeśli ktoś chce dobrze jeździć samochodem, to nie wystarczy znać przepisy ruchu drogowego. Musi również wiedzieć do czego służy hamulec i ile wynosi droga hamowania jego samochodu. Z bronią palną jest podobnie, z tym że naszego odpalonego wehikułu nie da się już zatrzymać. Niby takie oczywiste, a wielu kandydatów na myśliwych biorąc broń do ręki od razu kładzie palec na spuście. Ochronniki słuchu i oczu to również dla niektórych akcesoria z działu nice to have. Opiekun na stażu zapomniał wspomnieć o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, a może jemu też nikt nie powiedział?
Musisz jeszcze parę lat popolować…
Tak więc minęło już więcej niż kilka lat i na szczęście nie skorzystałem z rad niektórych nemrodów. Wbrew pewnej opinii jednego z nich postanowiłem jednak czyścić lufy gwintowane w swojej broni, chociaż twierdził że nie trzeba. Nadal odbezpieczam broń dopiero przed strzałem, bo zwierzyna wcale nie słyszy bezpiecznika. Nie chodzę również ze sztucerem z otwartym do połowy zamkiem. Nie kupuje gadania w stylu „plan trzeba wykonać”, ponieważ łowiectwo to nie jest bezmyślna walka o przetrwanie. Z perspektywy lat nadal twierdzę, że obecne przepisy dotyczące szczegółowych warunków wykonywania polowania są przestarzałe i w wielu miejscach bezsensowne. Poświęcono w rozporządzeniu dwa rozdziały na pokot i rozstrzyganie spornych strzałów, a o obowiązku przystrzelania broni wspomniano lakonicznie w dwóch zdaniach. Nie dziwi więc fakt, iż są wśród myśliwych tacy, którzy wolą unikać polowań zbiorowych…
Bezpieczeństwo jest najważniejsze, chociaż…
Poświęca się mu zaledwie 30% na egzaminie testowym dla nowo wstępujących. Program kursów w zasadzie wypełnia zakres opisany w przepisach prawa łowieckiego i ustawy o Broni i Amunicji, jednak nie obliguje do logicznego przyswajania wiedzy w tym zakresie. Zarówno gwary łowieckiej, jak i ceremoniałów można spokojnie uczyć się w trakcie polowań, zaś balistyki już nie. Każdy kandydat powinien mieć dostateczną wiedzę w zakresie balistyki wewnętrznej, zewnętrznej i końcowej pocisku, a podręczniki dr. Jerzego A. Ejsmonta „Balistyka” i „Celność Broni Strzeleckiej” powinny być lekturą obowiązkową. Dzienniczek stażysty powinien być zapełniony głównie polowaniami i szkoleniami strzeleckimi. Czasy Wikingów już dawno minęły, żeby myśliwym niezbędna do życia była wiedza praktyczna z posługiwania się siekierą.
fot. canva