Przedwojenne oferty broni myśliwskiej w Moderne Waffen
Pewnego sobotniego wieczoru podczas lib… spotkania towarzyskiego kolega pokazał mi myśliwski katalog wysyłkowy Moderne Waffen, który nabył w miejscowym antykwariacie za okrągłe 2 złote. Początkowo zastanawialiśmy się z którego roku może on pochodzić, na pewno po 1898 roku, gdyż oferowane sztucery bazowały głownie na najpopularniejszej konstrukcji Mausera M98. W drugą stronę ogranicznikiem był rok 1918, czyli data odzyskania przez Polskę niepodległości. Wnioskowaliśmy tak ponieważ wśród wszystkich państw do których prowadzona była wysyłka nie było naszej ojczyzny, natomiast widniały Austro-Węgry.
Po jakimś czasie opublikowałem kilka fotek tego wydania na swoim instagramowym profilu i jeden z obserwujących posiadający identyczny egzemplarz w dużo lepszym stanie zachowania, odnalazł magiczną datę 1913. Ponad 100 lat różnicy, a tak duży przeskok techniczno-cywilizacyjny? Co się przez ten czas zmieniło? Zapraszam do wspólnego studiowania.
Grubo…
Plejadę otwierają drylingi kurkowe, które występowały najczęściej w kalibrach 9,3×72, 9,3×74 ewentualnie 8x57JRS. Dostępny śrut to 16 (zarówno /65 jaki i /70) i 12. Uzupełnieniem jest wersja GroBwild z kulowym 500 nitro. Dalej mamy do wyboru trójlufki z bardziej znanymi współcześnie rozwiązaniami i ryglowaniem. Zakres kalibrów ma się bardzo podobnie jest chodzi o kniejówki. W porównaniu do obecnej oferty dużo więcej jest egzemplarzy o horyzontalnym układzie luf. Podobnie rzecz ma się również jeśli chodzi o ekspresy kulowe i tu jednak pojawia się kaliber 450 oraz 577. Ogromny wybór jest w sekcji broni śrutowej. Mamy tu zarówno najpopularniejsze 12 i 16 jaki i rzadziej spotykane 20, 24, 28.
Dominacja układu horyzontalnego
Jeżeli chodzi o układ luf, to w ofercie nie ma w zasadzie żadnego boka. Absolutny prym wiedzie horyzont w każdym możliwym sposobie ryglowania i zbijania, natomiast nowością jest półautomat systemu Browning. Zdecydowanie rzuca się w oczy fakt, że w ówczesnej epoce broń gładko lufowa była najpopularniejsza i najbardziej uniwersalna. Również w dziale części zamiennych większość z nich to elementy dubeltówek. Broń kulowa opiera się głownie na wspomnianym wcześniej M98 głównie w kalibrach 7×57, 8×57, 9,3×57, 9,3×72 choć ciekawostką jest 6,5×27. Uzupełnieniem jest duży wybór kipplaufów, flobertów, broni ogrodowo-salonowej. Wkrada się również oferta zza wielkiej wody, Winchester, Remington, Savage, oraz półautomat kulowy Browning. Szeroki asortyment to także broń krótka, militarna czy policyjna.
Optyka dla wybranych
Jeśli chodzi i optykę, to cały katalog poświęca jej raptem dwie strony. Można wręcz powiedzieć, że jej w użytku praktycznie nie ma. Natomiast ogromny wybór stanowi pozostały asortyment około myśliwski towarzyszący podczas łowieckich wypraw. Garnki, namioty, manierki, stojaki, torby podróżne, pokrowce na broń i amunicję. Zdecydowanie widać, że wyjścia w łowisko nie traktowano jako popołudniowe wyskoki na dwie godzinki. Łowy trwały kilka dni, bez zbędnych wizyt w domach i wygód.
Kultura i tradycja łowiecka
Pozazdrościć można samego podejścia do łowiectwa w czasach przedwojennych. Z katalogu do czytelnika bije przekaz, jak ważnym elementem kultury było wówczas polowanie. Znajdziemy w nim wyposażenia gabinetów, ramki z poroża, wieszaki, obrazy z motywem myśliwskim. Dosłownie wszystko. Z kolei niewiele można było wypatrzeć ofert garderoby. Pamiętać jednak trzeba, że przeciwnie do czasów współczesnych, większość odzieży miało rodowód manufaktury krawieckiej. Pole do popisu, a właściwie konieczność stanowi elaboracja i potrzebne do niej komponenty. Zupełnie przyzwoicie wygląda sektor wabików. Ciekawostką jest również kilka stron poświęconych wnykom i wszelkiego rodzaju żywołapkom.
Cóż można powiedzieć by podsumować tą sentymentalną wycieczkę w przeszłość? Zdecydowanie łowiectwo miało ponad sto lat temu zupełnie inny wymiar. Przede wszystkim było pasją, która w pewien sposób nobilitowała. Z całego katalogu uderza do czytelnika szyk i elegancja. Broń śrutowa była absolutną podstawą, więc można stwierdzić, że polowano głównie na zwierzynę drobną, co nie jest niczym odkrywczym. Luneta i lornetka dopiero zaglądały nieśmiało na myśliwskie salony. Wyjście na łowy trwało nawet kilka dni, podczas których myśliwy musiał sobie poradzić bez doczesnych wygód.