Polski celownik termowizyjny MCT-1
Zapewne mało kto wie, że również w Polsce produkowane są urządzenia termowizyjne. Produkty wytwarza firma Etronika Sp. z o.o. która na rynku cywilnym nie jest za bardzo znana. Firma zajmuje się głównie sprzętem optoelektronicznym dla służb mundurowych, natomiast technologię termowizyjną tworzy głównie do systemów wojskowych oraz przemysłu i ratownictwa. Od pewnego czasu w sprzedaży na rynku cywilnym producent oferuje celowniki termowizyjne MCT-1. Dzięki uprzejmości firmy postanowiliśmy sprawdzić, jak powstają nasze rodzime termowizory, a także przetestować je w warunkach łowieckich.
Produkcja
Celowniki praktycznie w całości powstają w fabryce Etroniki poza częścią komponentów elektronicznych i sercem celownika czyli detektorem, który pochodzi z Francji. Poza linią produkcyjną Etronika posiada własne centrum testowo-badawcze, w którym urządzenia poddawane są specjalistycznym testom. Pomimo kompleksowego procesu produkcji firma nie koncentruje się na wytwarzaniu tych urządzeń na masową skalę i zapewne dzięki temu reklamacje dotyczące problemów technicznych celowników praktycznie nie występują.
Charakterystyka celownika MCT-1
Przy projektowaniu celownika postawiono głównie na prostą i przyjazną dla użytkownika obsługę i szybką gotowość do pracy. Próżno w nim szukać wielu gadżetów takich jak wi-fi, pip czy mnogości ustawień. Sercem celownika jest detektor o rozdzielczości 384×288 i parametrach piksela 17µm. Celownik posiada stałe dwukrotne powiększenie optyczne z możliwością jego cyfrowego podwojenia. Czułość NETD urządzenia wynosi 50mk, zaś odświeżanie producent podaje na poziomie około 30hz, chociaż w praktyce wydaje się dużo wyższe. Obraz jest bardzo płynny nawet podczas ruchu, a wszystko podane na wyświetlaczu OLED o rozdzielczości 800×600. Producent postanowił zastosować w zasilaniu cztery akumulatory AA, ponieważ są to najpopularniejsze ogniwa, które można znaleźć w każdym zakątku globu. Czas pracy na takim zestawie wynosi około 8h. Termowizor MCT-1 posiada dość kompaktowe wymiary 85x85x195mm, przy wadze z dołączonymi bateriami 810gram.
Budowa
Celownik zbudowany jest dość pancernie i to dosłownie. Obudowa wykonana została z solidnego stopu aluminium, którym można dosłownie wbijać gwoździe, a przy okazji korpus jest uszczelniony i wypełniony azotem. Urządzenie jest zaprojektowane tak, aby było jak najmniej skomplikowane i zarazem odporne na mało “technicznych” użytkowników. Obsługa zamyka się w górnym i bocznym pokrętle oraz dwóch klawiszach pomocniczych. Nie ma typowego menu, w którym użytkownik przechodzi kolejno do poszczególnych funkcji, ponieważ te przypisane są do odpowiednich nastaw pokręteł przypominających bębny balistyczne.
W celu uruchomienia termowizora wystarczy przekręcić boczne pokrętło o dwa stopnie (pierwszy pełni funkcję „standby”). Gdy chcemy zwiększyć jasność wyświetlacza, przekręcamy o kolejne wartości. Górnym pokrętłem możemy zmieniać palety barw, a także przejść do ustawień siatki celowniczej i profili balistycznych. Dwa przyciski umieszczone z lewej strony korpusu służą do zoomu, odwracania barw i kalibracji oraz do sterowania ustawieniami urządzenia. Celownik ma zintegrowany i dobrej jakości szybki montaż klamrowy na szynę picatinny. Jest to autorski projekt Etroniki. Urządzenie może bezproblemowo pracować w przedziale temperatur od –30 do +50C.
Użytkowanie
Na pierwszy rzut oka widać pewne różnicę w obrazie względem typowo cywilnych urządzeń termowizyjnych na rynku. Być może nie ma jakichś zaawansowanych funkcji wygładzania obrazu, za to układ optyczny jest na wysokim poziomie. Bez problemu możemy strzelać zachowując dość sporą odległość od oka nawet przy 6-7 cm co dodatkowo ułatwia duża średnica okularu. O ile przy małych kalibrach nie będzie to miało znaczenia, to przy myśliwskiej 9×62 ten parametr naprawdę przydaje się. Soczewka obiektywu jest osadzona z dużym wgłębieniem, co minimalizuje ryzyko uszkodzeń mechanicznych, a także ogranicza osadzanie się kropel wody podczas użytkowania w deszczu. Ponadto celownik posiada dobrej jakości osłonę soczewki typu flip open.
Możemy wybrać wyświetlanie obrazu spośród 5 palet kolorystycznych:
N – obraz wyświetlany w skali szarości
E – obraz wyświetlany w skali szarości o wzmocnionym kontraście
S – obraz wyświetlany w skali szarości z funkcją “red hot”
G – obraz wyświetlany w skali zieleni
C – obraz wyświetlany w skali multicolor (żółty, czerwony, fioletowy)
Użytkownik do dyspozycji ma 5 siatek celowniczych, dla których można również zmieniać kolor. MCT-1 włącza się całkiem szybko i pełną gotowość uzyskuje w niespełna 3 sekundy. Kalibracja pozbawiona jest cyklicznego odświeżania – nie ma tu mechanicznej przysłony, która co jakiś czas zamraża obraz w trakcie pracy urządzenia. Termowizor sam dopasowuje się do warunków, jest jednak możliwość ręcznego wywołania jej. Celownik nie posiada ręcznego ustawienia ostrości, ale użytkownikowi specjalnie nie brakuje tej opcji. Co prawda obiekty poniżej 15 metrów mogą być nieco mniej wyraźne, jednak… Kto strzela na takie odległości z tego typu urządzeń? W warunkach łowieckich nie powinno być problemu z rozpoznawaniem poszczególnych gatunków zwierząt na regulaminowych 200 metrach. Powyżej tego dystansu trzeba nieco oswoić się z urządzeniem, szczególnie poza terenami otwartymi.
Podsumowanie
Celownik termowizyjny MCT-1 może dobrze sprawdzić się na broni myśliwskiej, szczególnie tej o większych kalibrach. Niewątpliwą zaletą urządzenia jest jego prosta obsługa i dość dobra jakość obrazu. Warto wspomnieć również o wyposażeniu dodatkowym celownika. W skład zestawu wchodzą dwa zasobniki z 8 akumulatorami AA, ładowarką, kablem ze złączem wideo. Użytkownik otrzymuje również szczegółową instrukcję w języku polskim napisaną możliwie prostym językiem dla “poborowego”😉 Dodatkowo cały zestaw jest zapakowany w hermetyczną walizkę z twardego tworzywa. Producent celownika zapewnia 2-letnią gwarancję, chociaż spokojnie mógłby dwukrotnie zwiększyć ten okres. Potencjalnego użytkownika może jednak interesować fakt, iż kompleksowy serwis urządzenia znajduje się w Polsce i jakiekolwiek problemy mogą być rozwiązywane w ciągu tygodnia. Nie trzeba więc czekać połowy sezonu łowieckiego, zanim sprzęt wróci z drugiego końca świata w ramach naprawy gwarancyjnej 😉
zdjęcia: Etronika, Michał Budzyński