Sokolnictwo bez tajemnic- wywiad z Moniką Płuciennik

Sokolnictwo bez tajemnic- wywiad z Moniką Płuciennik
W temacie sokolnictwa wywiadu udzieliła nam Monika Płuciennik– mgr inż. zootechnik oraz technik weterynarii, nauczyciel przedmiotów zawodowych w technikum weterynaryjnym. Sokolnik, członek Komisji Promocji, Etyki i Tradycji Łowieckich oraz Komisji Sokolniczej w Zarządzie Okręgowym PZŁ w Słupsku.
Autor bloga o tematyce łowieckiej – „Dianą być”.

GL: Jak się zaczęła Twoja przygoda z sokolnictwem?

Pod wpływem chwili. Gdzieś zawsze to we mnie siedziało, tylko nie mogło uzewnętrznić się. Ostatnio, na jednym z portali społecznościowych, wyświetliło mi się wspomnienie sprzed 11 lat – zdjęcie, na którym trzymam na rękawicy  gyr sakera (mieszanka białozora z rarogiem). Jak okazało się, to był ptak mojego teraźniejszego kolegi, który wtedy miał pokaz w Dolinie Charlotty. Podpis pod zdjęciem głosił „Chyba czas zacząć zbierać na nowe hobby”. Mogę zatem śmialo powiedzieć, że Dawid (właściciel ptaka), nieświadomie przyczynił się do zapoczątkowania tego wszystkiego. Późniejsze spotkanie z sokolnikami na zamku w Bytowie, podczas corocznego Konkursu Sygnałów i Muzyki Myśliwskiej, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to jest to, co chcę robić. W związku z tym zakasałam rękawy i wzięłam się do pracy. Zapisałam się na kurs w Czempiniu, na którym poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi i oni pomogli mi stawiać pierwsze kroki w tej dziedzinie. Potem pozostała już tylko budowa woliery, skompletowanie sprzętu i kupno pierwszego ptaka. Poza tym zawsze się śmieję, że nie mogę mieć normalnych zwierząt – tylko jakieś gady i pajęczaki, a teraz ptaki. Chociaż, prywatnie, koty też już posiadam.

Co trzeba zrobić, aby zacząć polować z ptakami łowczymi i jakie warunki formalne trzeba spełnić?

Na pewno trzeba być członkiem Polskiego Związku Łowieckiego. Nie musisz posiadać pozwolenia na broń, nie musisz być czynnym myśliwym, ale musisz posiadać podstawowe uprawnienia do wykonywania polowania – czyli to, co każdy myśliwy posiada. Następnie należy zapisać się na coroczny tygodniowy kurs, który odbywa się w Stacji Badawczej PZŁ w Czempiniu. Po zdaniu egzaminu wewnętrznego kończącego kurs, pozostaje nam tylko czekać na informację, kiedy zorganizowany będzie egzamin na uprawnienia sokolnicze i tutaj czas oczekiwania może być różny. W moim przypadku kurs kończyłam w sierpniu, a w październiku już zdawałam egzamin, jednak niektórzy musieli czekać na egzamin nawet dwa lata od momentu zakończeniu kursu. Egzamin składa się z dwóch części – teoretycznej, czyli testu, oraz praktycznej, podczas której musimy albo wykonać podstawową czynność, tj. kapturzenie ptaka czy wiązanie węzła sokolniczego, rozpoznać sylwetki ptaków lub odpowiedzieć na jakieś opisowe pytanie. Po zdaniu egzaminu na uprawnienia sokolnicze, należy złożyć wniosek do Ministra Środowiska o zezwolenie na łowienie zwierzyny przy użyciu ptaka łowczego. Uzyskujemy zgodę i możemy działać. Oczywiście również obowiązuje nas upoważnienie do polowania indywidualnego, takie samo jakie dostajemy od Łowczego w przypadku polowania z bronią i wpis do elektronicznej książki polowań. Polujemy zgodnie z obowiązującym okresem polowań, zachowując wszelkie zasady etyki. 

Od strony praktycznej zaś, najlepiej znaleźć w swojej okolicy sokolnika, który będzie pełnił rolę naszego opiekuna i podzieli się z nami wiedzą i doświadczeniem. Teoria to jedno, a praktyka to drugie. Zresztą, któż tego nie zna z kursu dla kandydatów do PZŁ – można mieć wielką wiedzę, ale pierwsze indywidualne wyjście w łowisko weryfikuje wszystko. W Polsce funkcjonuje jeszcze Polski Klub Sokolników Polskiego Związku Łowieciego „Gniazdo Sokolników”, do którego można wstąpić po uzyskaniu uprawnień sokolniczych. Najpierw należy odbyć roczny staż, a po jego pozytywnym zaliczeniu zdać egzamin praktyczny, który odbywa się na corocznych Międzynarodowych Łowach z Sokołami.

Ile trwa ułożenie ptaka łowczego do polowania?

Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Wiele zależy od gatunku ptaka i od tego, ile czasu mu na początku poświęcimy – czy to będzie godzina dziennie czy też dwanaście godzin. Są też cechy osobnicze każdej sztuki, na które nie mamy zbytnio wpływu. Myszołowiec towarzyski będzie z nami chętnie i szybko współpracował, a jastrząb może potrzebować więcej czasu. Jakkolwiek średnio, przyjmuje się, że ułożenie ptaka do pierwszego swobodnego lotu, czyli tzw. wolnych pęt zajmuje od dwóch do czterech tygodni. Może być szybciej, może trwać to dłużej. Im więcej czasu poświęcimy na początku, im bardziej będziemy rzetelni i systematyczni w tym, co robimy, tym więcej zyskamy później.

Sam proces układania również składa się z kilku etapów. Najpierw jest to unoszenie, czyli przyzwyczajenie ptaka do siedzenia na rękawicy, a następnie ukrócenie, czyli oswajanie ptaka z wszystkim wokół – psami, dziećmi, rowerami, autami – z całym światem. Zazwyczaj unoszenie odbywa się na równi z ukracaniem. Ostatnim elementem jest uwabienie, czyli nauka przylatywania do sokolnika – na rękawicę lub na wabidło. Jeżeli widzimy, że ptak chętnie z nami współpracuje, to można przejść na wolne pęta, czyli swobodny lot. Tak to, w dużym skrócie, wygląda.

Jakich treningów wymagają ptaki i jak dużo czasu trzeba im poświęcać?

Rodzaj treningu również zależy od gatunku. Z myszołowcem towarzyskim dobrym treningiem jest tzw. lot na towarzysza, czyli sokolnik spaceruje, a ptak swobodnie podąża za nim. W przypadku jastrzębi można jeszcze stosować trening skokowy, polegający na tym, że ptak jest na pałąku, a sokolnik kilka lub kilkanaście metrów nad ptakiem. Ptak, zawołany na rękawcę, musi wykonać prawie pionowy lot – wymusza to na nim dosyć intensywną pracę mięśniami piersiowymi, co można porównać do intensywego treningu na siłowni. Treningi z sokołami polegają zazwyczaj na podlatywaniu do wabidła, które jest przyczepione do latawca lub drona zawieszonego w powietrzu na jakiejś wysokości. A co do częstotliwości treningów – im częściej, tym lepiej. Oczywiście, jeżeli zrobimy kilka dni przerwy w treningach to nic takiego nie stanie się, jednak zasiedziany ptak nie będzie miał dobrej kondycji i nie mamy co liczyć na sukcesy podczas polowań. Zazwyczaj godzina lub dwie godziny pracy z ptakiem dziennie wystarczą.

Jak w praktyce wygląda ważenie ptaka łowczego?

Potrzebna jest waga – najlepiej zwykła kuchenna. I podstawka (czyli takie siedzisko w wersji mini – może być specjalne, może być to zwykły drewniany klocek ze sztuczną trawą na górze), na której będziemy sadzać ptaka i którą będzie można postawić na wadze. Podstawka musi zapewnić ptakowi stabilność, żeby na niej spokojnie siedział i nie może być śliska. Stawiasz podstawkę na wadze, tarujesz, na podstawce sadzasz ptaka i ważysz – cała filozofia.

Należy tylko obrać sobie jeden schemat – najlepiej ważyć o stałej porze dnia, obowiązkowo przed treningiem i przed karmieniem. Dodatkowo, takie szczegóły jak nagłe zamocowanie dzwoneczka, ważenie z nadajnikiem lub bez czy sposób trzymania pętcy będą nam tę wagę zmieniać. Przy mniejszych gatunkach ptaków wahanie wagi o 10 g może zrobić różnicę w naszej pracy z podopiecznym. Na początku, najlepiej notować sobie wyniki codziennego ważenia w notesie i dodawać nasze obserwacje dotyczące pracy z ptakiem. Potem już będziemy pamiętać i wiedzieć, przy jakiej wadze ptak chce z nami współpracować, a przy jakiej lepiej odpuścić sobie trening.                                               

Czy ptaki drapieżne przywiązują się do właścicieli i czy mogą być dla nich również niebezpieczne?

Na pewno rozróżniają właściciela od obcych ludzi, jednak nie można porównywać ich do psa lub kota – to zupełnie inny organizm. Każdy sokolnik nawiązuje specyficzną więź ze swoimi ptakami i śmiało mogę powiedzieć, że ptaki również traktują swojego opiekuna w inny sposób. Czasem można w ich zachowaniu doszukiwać się jakichś emocji czy uczuć, których na pewno nie będą okazywały w stosunku do innych ludzi. Jednak zawsze należy pamiętać, że to tylko zwierzęta i nawet najlepiej ukrócony i ułożony ptak może zaskoczyć swoim zachowaniem. Mogą być niebiezpieczne – ich dzioby oraz szpony mogą zadrapać lub wyrządzić większą krzywdę, więc zawsze z tyłu głowy ta czerwona lampka powinna się tlić. Nie można jednak również popadać ze skrajności w skrajność i twierdzić, że każdy ptak będzie chciał nas zaatakować – po prostu trzeba wykazywać się rozwagą, dobrze znać swojego podopiecznego i potrafić prawidłowo zinterpretować sygnały, jakie nam wysyła. Oraz nie popadać w rutynę.

Podobno w hodowli ptaków ogromną rolę odgrywa dieta. Jak ją zbilansować i jak kontroluje się wagę ptaków w praktyce?

Tak jak u pozostałych zwierząt, czy nawet u ludzi dieta to podstawa. Prawidłowa dieta to dieta urozmaicona. Ptaki łowcze to ptaki drapieżne, więc to typowi mięsożercy. Podstawą w trakcie sezonu są młode kurczaki, jednak gołębie czy przepiórki też często stanowią stały element diety. Dietę można urozmaicać królikami, bażantami, kaczkami – w zależności od gatunku naszego ptaka i tego, na co polowałby w naturze lub na co my z nim polujemy. Jeżeli dieta jest różnorodna, to nie musimy dodatkowo suplementować ptaków. Nie dotyczy to okresu rekonwalescencji lub lęgów, gdzie często suplementuje się ptaki z wiadomych przyczyn.

Podstawą dobrej i owocnej współpracy z ptakiem jest jego waga. Pierwszego ważenia zazwyczaj dokonuje się po kupnie ptaka, a potem codziennie, mniej więcej o tej samej porze, kontrolujemy wagę naszego podopiecznego – przed karmieniem i treningiem, oczywiście. W pewnym momencie będziemy w stanie stwierdzić, że przy takiej wadze ptak z nami chętnie wpółpracuje, przylatuje do nas na zawołanie (ma dobry apel). Kiedy waga będzie zbyt wysoka  (czyli po prostu ptak będzie ważył zbyt dużo), może niechętnie z nami współpracować lub polować, a nawet może mieć większe skłonności do ucieczek. Jeżeli waga będzie zbyt niska to ptak, zamiast latać, będzie się nas trzymał i nawet wymuszał na nas pożywienie, może nie mieć siły latać i polować, a osłabienie jego organizmu pogorszy jego odporność. Należy pamiętać, że dietą kontrolujemy wagę ptaka. Na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji wiemy, jaką ilość i jakiego pokarmu możemy podać podopiecznemu, żeby jego waga utrzymywała się na stałym poziomie. Należy również pamiętać, że niektóre rodzaje mięs mają większą kaloryczność niż inne, więc np. bażant bardziej podbije wagę niż kilka kurczaków.

Ogólnie społeczeństwo jest niezbyt dobrze nastawione do łowiectwa. Czy jeśli chodzi o sokolnictwo spotykasz się również z hejtem?

Każdy myśliwy spotkał się z hejtem od strony osób, które nie są zaznajomione z tematem łowiectwa i i wszystkiego co z nim związane. Osobiście, jeżeli chodzi o sokolnictwo, to miałam do czynienia tylko z nieprzyjemnymi komentarzami na portalach społecznościowych, jednak w realnym świecie mnie to omijało. Zazwyczaj ludzie są zaciekawieni i gratulują ciekawej pasji. Słyszałam jednak o sytuacjach, kiedy np. podczas pokazów sokolniczych, ludzie potrafili wkroczyć na teren ogrodzony i uwolnić ptaki z siedzisk. Oczywiście, uwolnić tylko w mniemaniu tych, którzy to zrobili, ponieważ taki ptak, jeżeli poleciał z całym oprzyrządowaniem, czyli np. pętcą i werblikiem, ma nikłe szanse na przeżycie. Osoba, która to zrobiła, na pewno była przekonana, że zwróciła tym ptakom wolność, ale tak naprawdę skazała je na śmierć. To taki paradoks ludzi, którzy na siłę chcą dobrze, ale nie mają podstawowej wiedzy – coś na zasadzie jak wypuszczanie norek amerykańskich z ferm do naszego środowiska: norki zyskały wolność, ale tamtejsza fauna skazana została na zagładę.

A jak reagują Twoi uczniowie na to, że polujesz? 

Zazwyczaj są zaskoczeni, że ich nauczycielka ma broń i poluje. Ale wykazują zaciekawienie i zainteresowanie. Czasem np. chwalą się, że ich wujek albo inny członek rodziny również poluje. Nie spotkałam się z nieprzyjemnościami ze strony czy to uczniów, czy kadry szkoły. Wręcz przeciwnie: prowadziłam łowieckie kółko zainteresowań oraz podłączyłam się pod organizowaną przez ZO PZŁ w Słupsku wycieczkę na rykowisko i było spore zainteresowanie ze strony uczniów. W tym roku niestety czas nie pozwolił na zorganizowanie kółka, ale ruszam od września – uczniowie już się dopytywali kiedy startujemy. W ferie zimowe zorganizowałam krótkie zajęcia z sokolnictwa dla chętnych siódmo- i ósmoklasistów, wśród których również spotkałam się z samymi pozytywnymi emocjami.

Sokolnictwo to nie tylko polowanie, ale warto również dodać, że ptaki łowcze są powszechnie używane również w innych dziedzinach?

Sokolnictwo to z definicji polowanie z odpowiednio ułożonym do tego celu ptakiem łowczym. Bardzo często również wykorzystywane są do pomocy psy podsokole. Jednak w dzisiejszych czasach, zresztą jak sam zauważyłeś, sokolnictwo ma wiele stron. Ptaki łowcze używane są do ochrony biologicznej, czyli po prostu płoszenia ptaków z obiektów użyteczności publicznej, z zakładów produkcyjnych, sadów czy plantacji. Prawie każde lotnisko zatrudnia sokolnika, który dba o bezpieczeństwo lotów, płosząc ptaki znajdujące się na terenie lotniska i mogące powodować kolizje z samolotami. Sokolnictwo to także pokazy sokolnicze, czyli edukacja ludzi – nauka na temat gatunków i ich biologii, pracy z ptakami. Dodatkowo ptaki coraz częściej biorą udział w sesjach zdjęciowych lub uczestniczą w programach czy serialach telewizyjnych.  Sokolnictwo to również hodowla ptaków, ponieważ sokolnik kupuje ptaki z legalnych hodowli. W końcu, sokolnictwo to reintrodukcja gatunku. Za to, że dzisiaj możemy podziwiać dzikie sokoły wędrowne, należy podziękować sokolnikom, którzy hodowali ten gatunek, a następnie opracowali skuteczne metody jego reintrodukcji.

Śmiało można powiedzieć, że sokolnictwo ewoluuje i mamy z nim do czynienia z coraz to liczniejszych dziedzinach naszego życia.

Dziękujemy za ciekawą rozmowę.

Zachęcamy do polubienia i obserwowania profilu Moniki Płuciennik na FB i Instagramie:

FB: https://www.facebook.com/dianabyc/

Instagram: https://www.instagram.com/dianabyc/

Zdjęcia: https://www.instagram.com/artur_stan_fotografia/

Polub artykuł

Michał Budzyński