Rozpoczął się konflikt zbrojny na Ukrainie, choć w Europie wojna hybrydowa trwa od lat.
Atak zbrojny Federacji Rosyjskiej na Ukrainę może być początkiem poważnego konfliktu zbrojnego. Jak widać pisanie kolorową kredą na ulicach i iluzoryczne sankcje w żaden sposób nie powstrzymały Rosji przed agresją zbrojną. Wspólnota skupiła się m. in. na zmianach klimatu czy chociażby zaostrzaniu przepisów dotyczących cywilnych posiadaczy broni. Wojna w Europie trwa jednak od lat, a frontem jest internet. W dzisiejszych czasach wcale nie potrzeba regularnej armii, aby rozmontować państwo lub chociażby poważnie osłabić je gospodarczo. No chyba, że komuś marzy się zapisać na kartach historii – niekoniecznie odznaczając się chlubą. Nie chcę wymądrzać się na temat geopolityki, a chciałbym skupić się głównie na obszarach zbieżnych z naszą tematyką.
Zapewne niektórzy mogli zwrócić uwagę na to, że w ostatnich latach w Europie zmalała liczba zamachów terrorystycznych. Czyżby pandemia covid-19 obaliła sens i istotę strategii konfliktu asymetrycznego? A może wszedł on zupełnie w nowy wymiar? Chociaż temat fizycznych zamachów terrorystycznych jest w Polsce praktycznie nieznany, to jednak nie można powiedzieć, że nasz kraj to kraina mlekiem i miodem płynąca. A może komuś bardzo zależy, żeby tak było?
Podstawą bezpieczeństwa narodowego każdego kraju jest zapewnienie dobrobytu ekonomicznego jego mieszkańcom. Filarem gospodarki jest więc nie tylko energetyka, ale również przemysł i rolnictwo, czyli dążenie do samowystarczalności. W gospodarce nie zawsze wszystko jest jednak różowe i jedni mają czegoś więcej, a inni czegoś mniej i nie zawsze jest wola czy możliwości do porozumień. Aby jednak móc kontrolować lub mieć wpływ na gospodarkę danego kraju można militarnie zająć jego terytorium lub sparaliżować zarządzanie jego zasobami, a następnie „pomóc” w stabilizowaniu sytuacji. Szkoda, że podczas „pomocy” w wykonaniu imperium cierpią jednak ludzie i to głównie cywile.
Czy nie jest zastanawiające to, że niemalże każdy dobrze rokujący duży biznes w Polsce musi mierzyć się z najróżniejszymi zewnętrznymi problemami? Skąd wzięło się słynne powiedzenie, że „u nas nie opłaca się”, lub „polskie jest gorsze”? Sprawa nie tylko dotyczy przemysłu motoryzacyjnego i produkcji samochodów, ale chociażby importowaniu czosnku z Hiszpanii przez nasze sklepy! Dlaczego od wielu lat komuś zależy na tym, aby właśnie utrzymywać takie status quo? Tego typu pytania można przywoływać zarówno w odniesieniu do funkcjonowania dużych spółek, jak również prowadzenia gospodarki rolnej czy łowieckiej. Przecież w tych obszarach nie brakuje w ostatnim czasie licznych „kłód” rzucanych pod nogi rolnikom czy myśliwym, chociażby poprzez fake newsy.
Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.
Minister propagandy Joseph Goebbels skutecznie posługiwał się kłamstwem w celu usprawiedliwiania największych zbrodni w dziejach ludzkości. Procesy komunikacji wówczas nie były na takim poziomie jak dziś, jednak co do zasady techniki dezinformacji pozostają podobne. W świecie internetu i mediów społecznościowych puszczenie w obieg nieprawdziwej lub zmanipulowanej informacji jest prymitywnie proste. Zamiast ciężkiej artylerii i wyszkolonego wojska wystarczy grupka ludzi z dostępem do internetu, sprawnie posługująca się technikami wywierania wpływu. A co dzięki nim można osiągnąć? Wbrew pozorom bardzo wiele…
Fake news to w całości częściowo nieprawdziwa lub zmanipulowana wiadomość, wpis lub artykuł mający na celu wywieranie określonego zachowania odbiorcy. Działanie takie jest zbieżne z określonym celem, przeważnie osiągnięciem korzyści finansowych lub polityczno-wizerunkowych. Coraz częściej rozpowszechniane fake newsy mają skutki gospodarcze. Nie bez powodu najbardziej wdzięcznymi „ambasadorami” fejkowych informacji są celebryci i osoby często bez wiedzy czy wykształcenia w danym temacie.
Skutki gospodarcze
Chcąc wpłynąć na rynek wołowiny można próbować przekonywać społeczeństwo, że krowy znacząco wpływają na wzrost emisji metanu oraz CO2 i powodują niekorzystne zmiany klimatu. Aby wpłynąć na rynek wieprzowiny i zbóż można blokować polowania lub paraliżować łowiectwo, przekonując jednocześnie, że przyroda sama sobie poradzi, a ludzie nie potrzebują mięsa do życia. Byliśmy niedawno świadkami jak grupa obrońców zwierząt niemal nie doprowadziła co całkowitej likwidacji przemysłu futrzarskiego w Polsce – oczywiście nie bez przyszłego wpływu na rybołówstwo i drobiarstwo.
Jakby nie patrzeć – na logikę jest to trochę błędne koło. Ograniczanie chowu zwierząt w danym kraju będzie miało istotny wpływ na całą gospodarkę rolno-spożywczą. Efekty już możemy zaobserwować w cenach jedzenia, a także skali eksportu produktów, których w Polsce nie powinno przecież brakować… Żeby było ciekawiej, to branża rolna odgrywa istotną rolę w transformacji energetycznej Polski, która zobowiązała się w ramach członkostwa w UE do osiągnięcia określonych celów klimatycznych. Biomasa w Polsce zaraz po elektrowniach wiatrowych stanowi filar miksu OZE i w przypadku niewystarczającego udziału zielonej energii w energetyce już za 8 lat możemy być zmuszeni do jej importowania z innych krajów. A to nie są tanie rzeczy.
Zanim ktoś stwierdzi, że trochę przesadzam, to chciałem tylko przypomnieć o kilku drobnych incydentach, których wiele osób mogło nie zauważyć. Pamiętacie fałszywe informacje o zagrożeniu promieniotwórczym jakie pojawiły się na stronie Państwowej Agencji Atomistyki po ataku hakerskim? Nastąpiły w czasie, w którym nasi przedstawiciele wybierali wykonawcę budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Zaniepokojeni budową polskiej elektrowni jądrowej są nawet nasi zachodni sąsiedzi, którzy z tej technologii w energetyce korzystają od wielu lat. O Nord Stream 2 nawet nie będę wspominał. Gdy tylko Polska stała się czołowym krajem pod względem dynamiki wzrostu fotowoltaiki, internet pękał od sensacyjnych doniesień o nowo budowanych elektrowniach węglowych na zachodzie, jakoby inwestowanie w OZE nie opłacało się. Wszystko odbywa się niemalże zawsze w białych rękawiczkach za pośrednictwem mediów i internetu. KRYZYS-MEDIA-SPOŁECZEŃSTWO, czyli klasyka wojny hybrydowej.
Aktualnie mamy inwazję wojsk rosyjskich na Ukrainę i zapewne będziemy karmieni wieloma informacjami zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Nie obawiam się specjalnie o agresję rosyjską wobec naszego kraju, ponieważ pod względem gospodarczym jesteśmy już dość stłamszeni i stanowimy kolebkę obcego kapitału. Począwszy od sektora bankowego, po rynek nieruchomości, telekomunikacyjny i sklepy wielkoobszarowe większość udziałów jest w rękach obcokrajowców. Ot cena względnej integralności terytorialnej. Nie potrzeba wprowadzać obcego wojska na nasze terytorium, ponieważ społeczeństwo nakarmione internetową papką potrafi zdywersyfikować każdy rodzimy biznes i skoczyć sobie do gardła z najbardziej błahych powodów.